Już niedługo zaczynam
nowy projekt związany co nieco z Wyspami Kanaryjskimi. Jeśli jesteście chętni
to następnym razem zdradzę więcej. Musicie mi tylko przypomnieć J A tymczasem projekt,
który został już bardzo dawno zrealizowany….. pt. „Hiszpański dzień”. Może to nie brzmi zbyt fachowo… ale powiedzmy
sobie szczerze… czy nie brakuje nam czasu na zwykłe przyjemności? …Na naukę
języka hiszpańskiego tak minimum 4 godziny dziennie… na ugotowanie potrawy
hiszpańskiej i zjedzenie jej z rodziną, słuchając przy tym muzyki albo
oglądając hiszpański film.
JA nie mam na to
wszystko czasu w moim codziennym
trybie życia. Dlatego w ramach zajęć
warsztatowych podjęłam wyzwanie, aby jeden calutki dzień był związany z
Hiszpanią. Podpięłam pod to naukę i przyjemność. Od rana do wieczora zajmowałam
się sprawami czysto hiszpańskimi. Gotowałam potrawy hiszpańskie…. (przypominam
sobie wtedy, że na obiad było Gazpacho) zajadałam
turona, który mi został z wcześniejszej podróży, rozwiązywałam krzyżówki, z
domownikami rozmawiałam po Hiszpańsku (nie użyłam ani razu polskiego) z czym
było kilka niedomówień, ale daliśmy radę. Nie mogło również zabraknąć muzyki i
kilku filmów J
Mam wykonaną z tego
dnia foto relację- dlatego wszystko to Wam zamieszczę.